Nie zgodziłbym się z rozdzieleniem aglomeracji Głogów-Lubin-Polkowice z aglomeracją Legnicką.
Od lat funkcjonuje nazwa Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy obejmująca obie przedstawione w tekście aglomeracje. Z racji dobrego połączenia komunikacyjnego, skupienia wokół jednej branży przemysłu, a także funkcjonowaniu jednostek KGHM w każdym z miast - codziennie tysiące osób podróżują do pracy pomiędzy największymi miastami regionu. Miasta połączone są drogą szybkiego ruchu S3 oraz linią "szybkich" kolei. W związku z działaniem w obrębie jednego przemysłu uznałbym określenie Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy za lepiej oddający realia tego obszaru.
Czym w istocie rzeczy jest aglomeracja? Sama nazwa sugeruje, że to jest zlepek (aglomeracja) licznych miast i wsi, który (zlepek) powstał w wyniku rozrostu urbanistycznego. To ma być tzw. "urban area". Zatem o tym, jakie są granice aglomeracji decydujemy na podstawie analizy zdjęć satelitarnych.
Jest takoż podejście mniej rygorystyczne, które zakłada, że są elementy ukształtowania przestrzennego które są typowe dla stref podmiejskich - osiedla, działki, strefy industrialne, oczyszczalnie, śmietniska, cmentarze, lotniska, letniska, pola golfowe itp. Nawet wsie zmieniają swój charakter i są miejscem zamieszkania commuterów tzn tych, którzy pracują w mieście lub, na odwrót, mieszkają w mieście, ale wyjeżdżają na wieś na weekendy lub wakacje. I tu możemy polegać na analizie zdjęć satelitarnych oraz map kadastralnych, te ostatnie są szczególnie przydatne, bo podają informacje co do przeznaczenia parcel, oraz wskazują parcele przeznaczone na zainwestowanie podmiejskie (planowane osiedla).
I tylko trzecie podejście, które polega na definicji obszaru metropolitalnego, oparte jest na statystykach demograficznych. Są tu co najmniej trzy warstwy informacyjne: odsetek pracujących w centrum aglomeracji, gęstość zaludnienia oraz bilans migracji wewnętrznych (krajowych) oraz zagranicznych. Odsetek dojeżdżających do pracy generalnie wynosi kilkanaście procent lub więcej, gęstość zaludnienia powinna być znacznie wyższa od średniej pozaaglomeracyjnej w danym regionie (w Małopolsce jeden poziom, a na Mazurach i Podlasiu inny), no i w sprawie migracji zakładamy że tereny aglomeracyjne wchłaniają migrantów z zewnątrz (krajowych i zagranicznych) oraz ze rdzenia danej aglomeracji.
Poleganie na samym odsetku dojeżdżających, moim zdaniem, nazbyt upraszcza problem definiowania granic aglomeracji (lub raczej obszaru metropolitalnego).
Dziwne że w przypadku Szczecina nie załapał się powiat goleniowski. W Goleniowie jest lotnisko dla aglomeracji i istnieje bardzo dobre połączenie drogowe (autostrada A6 i ekspresówka S3) z tym powiatem. Dużo ludzi porusza się codziennie między Goleniowem a Szczecinem.
Coś jest z nie tak z pana aglomeracjami. Zbudował pan aglomerację warszawską wielkości województwa Opolskiego! Chyba pan nie wie co to jest aglomeracja, bo żeby mówić o aglomeracji to jeszcze musi być odpowiednia zabudowa gdzie jadąc z jednego miasta do drugiego nie widzimy granic, miast. Wtedy to mamy aglomerację.
Brakuje mi nałożenia gęstości zaludnienia. Bo efekt jest taki że Olsztyn czy Białystok wyglądają na absurdalnie duże aglomeracje, tymczasem - ich efekt oddziaływania jest znacznie słabszy niż wynika to z powierzchni, bo obszar oddziaływania jest bardzo słabo zaludniony i o względnie niewielkim znaczeniu gospodarczym.
Idealna mapa, dokładałyby jeszcze jest jakiś wskaźnik gospodarczy, w rodzaju PKB per capita.
Nie zgodziłbym się z rozdzieleniem aglomeracji Głogów-Lubin-Polkowice z aglomeracją Legnicką.
Od lat funkcjonuje nazwa Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy obejmująca obie przedstawione w tekście aglomeracje. Z racji dobrego połączenia komunikacyjnego, skupienia wokół jednej branży przemysłu, a także funkcjonowaniu jednostek KGHM w każdym z miast - codziennie tysiące osób podróżują do pracy pomiędzy największymi miastami regionu. Miasta połączone są drogą szybkiego ruchu S3 oraz linią "szybkich" kolei. W związku z działaniem w obrębie jednego przemysłu uznałbym określenie Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy za lepiej oddający realia tego obszaru.
Czym w istocie rzeczy jest aglomeracja? Sama nazwa sugeruje, że to jest zlepek (aglomeracja) licznych miast i wsi, który (zlepek) powstał w wyniku rozrostu urbanistycznego. To ma być tzw. "urban area". Zatem o tym, jakie są granice aglomeracji decydujemy na podstawie analizy zdjęć satelitarnych.
Jest takoż podejście mniej rygorystyczne, które zakłada, że są elementy ukształtowania przestrzennego które są typowe dla stref podmiejskich - osiedla, działki, strefy industrialne, oczyszczalnie, śmietniska, cmentarze, lotniska, letniska, pola golfowe itp. Nawet wsie zmieniają swój charakter i są miejscem zamieszkania commuterów tzn tych, którzy pracują w mieście lub, na odwrót, mieszkają w mieście, ale wyjeżdżają na wieś na weekendy lub wakacje. I tu możemy polegać na analizie zdjęć satelitarnych oraz map kadastralnych, te ostatnie są szczególnie przydatne, bo podają informacje co do przeznaczenia parcel, oraz wskazują parcele przeznaczone na zainwestowanie podmiejskie (planowane osiedla).
I tylko trzecie podejście, które polega na definicji obszaru metropolitalnego, oparte jest na statystykach demograficznych. Są tu co najmniej trzy warstwy informacyjne: odsetek pracujących w centrum aglomeracji, gęstość zaludnienia oraz bilans migracji wewnętrznych (krajowych) oraz zagranicznych. Odsetek dojeżdżających do pracy generalnie wynosi kilkanaście procent lub więcej, gęstość zaludnienia powinna być znacznie wyższa od średniej pozaaglomeracyjnej w danym regionie (w Małopolsce jeden poziom, a na Mazurach i Podlasiu inny), no i w sprawie migracji zakładamy że tereny aglomeracyjne wchłaniają migrantów z zewnątrz (krajowych i zagranicznych) oraz ze rdzenia danej aglomeracji.
Poleganie na samym odsetku dojeżdżających, moim zdaniem, nazbyt upraszcza problem definiowania granic aglomeracji (lub raczej obszaru metropolitalnego).
Autorze, mógłyś pokazać mapę aglomeracji po drugiej iteracji? Chodzi mi o tę z trzema aglomeracjami w GOPie.
Aglomeracja warszawska 1/3 woj. mazowieckiego, a powiat pszczyński poza aglomeracja górnośląska lub rybnicką..słabe.
Moim zdaniem o aglomeracjach można mówić jak mają co najmniej 250 tysięcy mieszkańców. Inaczej brzmi to pojęcie dziwnie.
Dziwne że w przypadku Szczecina nie załapał się powiat goleniowski. W Goleniowie jest lotnisko dla aglomeracji i istnieje bardzo dobre połączenie drogowe (autostrada A6 i ekspresówka S3) z tym powiatem. Dużo ludzi porusza się codziennie między Goleniowem a Szczecinem.
Stalowa Wola- Nisko nie Niżno
Coś jest z nie tak z pana aglomeracjami. Zbudował pan aglomerację warszawską wielkości województwa Opolskiego! Chyba pan nie wie co to jest aglomeracja, bo żeby mówić o aglomeracji to jeszcze musi być odpowiednia zabudowa gdzie jadąc z jednego miasta do drugiego nie widzimy granic, miast. Wtedy to mamy aglomerację.
Ciekawe że Inowrocłąw sie nie załąpał a kilka mniejszych miast już tak?
A kalisko-ostrowska ma przecież ponad 400 tys. oficjalnie
Brakuje mi nałożenia gęstości zaludnienia. Bo efekt jest taki że Olsztyn czy Białystok wyglądają na absurdalnie duże aglomeracje, tymczasem - ich efekt oddziaływania jest znacznie słabszy niż wynika to z powierzchni, bo obszar oddziaływania jest bardzo słabo zaludniony i o względnie niewielkim znaczeniu gospodarczym.
Idealna mapa, dokładałyby jeszcze jest jakiś wskaźnik gospodarczy, w rodzaju PKB per capita.